wtorek, 10 czerwca 2014

POZYTYWKA.



Wstajesz z łóżka mimo, że Ci się nie chce, idziesz do pracy której nie lubisz. Chodzisz do szkoły i często musisz przebywać wśród ludzi których nie lubisz. Robisz rzeczy których nie lubisz, ale musisz. A gdyby tak powiedzieć STOP i zacząć w końcu robić rzeczy które sprawią Ci przyjemność?  Zaraz pewnie odpowiesz: nie mam czasu.

Nie masz czasu na szczęście?

Nie wymagam od Ciebie niczego, ani nie namawiam. Sam zdecydujesz czy się opłaca. Od wczoraj dołączyłam do akcji #100happydays polegającej na nauce dostrzegania uroków życia i cieszenia się nim. Wystarczy, że zaczniesz przez kolejnych 100 dni odnajdywać rzeczy które sprawiają, że się chociaż trochę uśmiechniesz i zrobisz temu czemuś zdjęcie. Jakie to już tylko twoja inwencja twórcza może to być fotka ze spotkania z przyjaciółmi, poranna kawa, uśmiech dziecka, ciastko - cokolwiek co daje ci radochę. 

Podobno gdy minie ten okres czasu śmiało będziesz mówił, że twoje życie jest jednak wspaniałe. Według organizatorów tej akcji ludzie pod czas trwania wyzwania zaczęli się więcej uśmiechać,dostwali więcej komplementów, niektórzy się nawet zakochali. Czy to nie jest super?

Wystarczy, że zarejestrujesz się tutaj: www.100happydays.com i codziennie na którymś z portali społecznościowych dodasz zdjęcie z hasztagiem #100happydays a dodatkową motywacją do przetrwania jest możliwość otrzymania książki z właśnie tymi 100-ma zdjęciami, które będą twoją pozytywką w pochmurne dni! 

Ja swoje zdjęcia udostępniać będę na funpag'u (klik) a ty jeżeli masz ochotę możesz wklejać swoje w komentarzach abyśmy razem dzielili się szczęściem :)

TO JAK BAWIMY SIĘ? :) NA ZDJĘCIACH MOJA DAWKA SZCZĘŚCIA <3  BUZIAKI!!








                                     

czwartek, 5 czerwca 2014

Samo się nie pobiegnie.


Jak zacząć, polubić i nie przestać biegać?

1. Naucz się biegać sam/sam

Twoje ruszenie tyłka z kanapy nie będzie zależało od tego czy Zosia, Frania czy Tomek mają dzisiaj akurat nastrój aby pójść pobiegać. Łatwiej będzie Ci sie zmobilizować aby się ruszyć gdy masz akurat wolną godzinę o 15 niż czekac na kogoś tam kto będzie mógł dopiero o 19 wtedy gdy ty masz spotkanie. W rezultacie ani ty ani on nie biegacie. " bo samemu tak dziko. "

2. Pokora ważna rzecz

 Nie kozakuj, spójrz prawdzie w oczy i przyznaj się,że masz słabą kondychę ale zrobisz wszystko aby to zmienić. Nie oszukuj się wmawianiem sobie, że: byłeś najszybszy w szkole. Masz rację,byłeś. Zanim zacząłeś palić.
"Co to dla mnie 5 km? Tyle to w 15 minut robię" założę się, że na najblizszym zakręcie gdy już nikt nie patrzy z językiem wywieszonym na brodzie powiesz :NIGDY WIĘCEJ! A nie o to w tym wszystkim chodzi.I nie od razu Rzym zbudowano.

Dlatego:

3.Mierz siły na zamiary

Nie miałeś racji, nie dałeś rady przebiec 5 km w 15 minut. Jeszcze nie dziś. Ale obiecuję Ci,że jeśli teraz sobie nie odpuścisz to dokonasz tego. Powoli do celu. Możesz zacząć od 15 minut, ale marszobiegu. Jeżeli dasz radę więcej -super. Ale nie katuj się na siłę biegnąc ile w piersiach tchu do najbliższej ławki modląc się aby nie dostać zawału. W ten sposób nigdy nie polubisz biegania. 

4.Kup sobie dobre buty

Bez nich ani rusz, jeśli wystartujesz w zwykłych tenisówkach- przestaniesz biegać. I to nawet nie z własnej woli, stawy nie powiedzą Ci dziękuję a wręcz odwdzięczą się niemiłosiernym bólem. Potwierdzone info. Nie potrzebujesz specjalnych koszulek, spodenek, tempomatów, mp3 przypinanej do spodni- jeszcze nie teraz. Jedyne czego Ci trzeba to dobrego nastawienia i BUTÓW które będą biegać za Ciebie- Ty tylko będziesz ruszał nogami.

5. Znajdź swoje miejsce


Czyli nie biegnij codziennie na siłę w okół tych trzech zapyziałych bloków. Nie przyzwyczajaj się do myśli jeszcze dwa zakręty w lewo i już koniec. Bo nie będziesz mógł się go doczekać. A wtedy nie masz żadnej przyjemności z biegu. Zmieniaj trasy, baw się tym, aż do momentu gdy znajdziesz miejsce w które, aż z radością coraz szybciej będziesz przybiegał. Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile w okół Ciebie jest pięknych miejsc o których nie miałeś pojęcia.


Biegacze to nie sekta, bieganie to nie religia, nie traktuj tego jako czynności najważniejszej w swoim życiu. Ale spróbuj choć trochę polubić ten sport, który przynosi tysiące korzyści od spalania tkanki tłuszczowej po uwalnianie endorfin. Na samym końcu dodam, że nie biegam zawodowo, nie znam się na bieganiu, biegam dla siebie, dla swojej radochy, nie uważam się za guru biegowego, wszystko o czym napisałam powyżej to jedynie moje doświadczenia które chciałam przekazać aby WAM było łatwiej. W takim razie mam nadzieję,że do zobaczenia na ścieżkach biegowych!

                                           

                                             Komentarze są dla Was, będzie mi miło jeśli wyrazicie swoje zdanie poniżej :))

                                                                                                     

wtorek, 3 czerwca 2014

Słońce na niebie.


Skoro pyza na drogach, to historia autentyczna prosto z dróg.

      Stare,zrzędliwe,zajmując kolejki u lekarzy,gramolące się przy kasach w supermarkecie, wymuszające ustąpienia akurat tego miejsca w tramwaju gdy obok 5 wolnych, moherowe berety,jak trwoga to do Boga i tak dalej- zazwyczaj na taki opis osób w kwiecie wieku napotykam się najczęściej. Zadaje sobie wtedy tylko jedno pytanie: WHY?!

Nie mogę tego słuchać i zaprzeczać będę zawsze i wszędzie. Owszem są upierdliwe wyjątki ale one nie stanowią reguły. To dlaczego wszystkich wrzucać do jednego wora? Przecież starszy człowiek to kopalnia wiedzy, źródło najwspanialszych opowiadań i czysty przykład na to jak kiedyś żyło się lepiej w czasach gdy nie było nic, a każdy wszystko miał.Wszystko- dzięki umiejętności cieszenia się z małych rzeczy:z jednej pomarańczy dzielonej na 4 części w Święta Bożego Narodzenia, które teraz są ogólnodostępne czy szmacianej lalki "Małgośki", a w co niektórych domach rosyjskiej porcelanowej lalki wyjmowanej tylko od święta.

    Zawsze lubiłam słuchać opowiadań z czasów dla niektórych wydających się,że starożytnych. Do tej pory lubię to robić i gdy się nie spieszę daję czas na wygadanie się nawet obcym babciom. Dużo podróżuje, co dało mi umiejętność łatwego nawiązywania kontaktów, a także multum czasu na rozmowy w pociągach i na drogach. Wierzę w to, że wszystko do nas wraca, a moje serce rośnie w siłę gdy spotykają mnie sytuacje o której przeczytacie poniżej:

     Deszczowy czwartek godzina chwile po ósmej, poranny spacer niekoniecznie z własnej woli bo raczej nikt o zdrowym umyśle nie odważyłby się wychodzić z łóżka. Auta pędzą, światła nie działają, leje a parasol jak zawsze- został w domu i się śmieję. Czyli kolejny z tych pięknych dni ostatniego tygodnia.Dochodząc do przejścia,zauważam starszą panią zastanawiajacą się jak przedostać się na drugą stronę. Krok do przodu auta zatrzymują się, babcię biorę za rękę i przechodzimy.Jako,że idziemy w tym samym kierunku babcia nawiązuje nieśmiały dialog. Okazuję się, że to krakowiaczka. A ja Kraków lubię,bardzo więc z przyjemnością słucham ciekawostek wpatrzona jak w obrazek. Bo kto inny opowie lepiej o mieście jak nie rodowity mieszkaniec? Takiej babci z jajami( nie w siatce) dawno nie spotkalam.Prosto bez owijania w bawełnę opowiada o mentalności mieszkańców dodających uroku temu miastu. 
     Przechodzimy obok sklepu o jakiejś anglojęzycznej nazwie- babcia mimo znajomości 4 języków opisywanych jako: francuski-język dyplomacji, niemiecki- język techniczny, angielski- język urzędowy to za to polski dla Polaków. Oburza się o stopniowe zanikanie poprawnej polszczyzny na rzecz angielskiego. Bo przecież to takie trendy być cool zamiast spoko.
Mijamy plakaty wyborcze do Europarlamentu, ja się tym nie interesuję ale babcia-owszem i to bardzo. Prezentując postawę patriotyczną zaczynamy dyskusję i dochodząc do celu naszej wyprawy obie pękamy ze śmiechu, ach ta nasza Polska. Gdy dotarłyśmy do celu naszej wyprawy zostałam wyprzytulana, podziękowała mi za chwilę poświęconego czasu pośród całej bieganiny w tym mieście i usłyszałam jedno z piękniejszych zdań w swoim życiu:

"Dalej uśmiechaj się tak pięknie bo jesteś wspaniałą kobietką,i powiem ci na odchodne tak jak mi moja mama po wojnie: niech na twoim niebie zawsze świeci słońce". 

Nie płacze na filmach, nie wzruszam się byle czym. Ale w tamtym momencie mi jak i tej pani poleciały łzy. Sytuacja sama w sobie zwyczajna, dla mnie - wyjątkowa. Do końca dnia nie przeszkadzał mi deszcz, tona roboty do wykonania i wszystkie marudy dookoła. Uśmiech nie schodził mi z buzi a zasypiając stwierdziłam: że życie jest piękne! Dlatego Ciebie też proszę, zwolnij i nie traktuj starszych osób jako problemu. Dziękuj im, że to właśnie dzięki temu, że kiedyś się nie poddawali i walczyli dzisiaj możesz żyć w  wolnym kraju i nie przechodź obojętnie gdy potrzebują pomocy.


To dzisiaj na tyle,uśmiechnij się!

Cathrina :)
\
Daj znać jeśli Ci się podobało i polub aby być na bieżąco :)