Po ponad 20 godzinnej podróży autokarem, z obolałym kręgosłupem i strachem przed wyprostowaniem w końcu nóg, o 4 nad ranem dotarliśmy na miejsce. W mojej głowie krążyły wciąż tylko dwa słowa : JESTEM TU!
Zwiedzenie rozpoczęliśmy od północy Francji a konkretnie od:
MONT SAINT-MICHELE.
następnie wyruszyliśmi na spacer po : PORCIE SAINT MALO
Jest to duży port nad Atlantykiem, zawdzięczający sławę urodzonym tu podróżnikom.
Czy oprócz takich widoków z góry można chcieć więcej?
Czy oprócz takich widoków z góry można chcieć więcej?
Po drodze zahaczyliśmy o Rouen
(stolica Normandii, w której spalono na stosie Joanne D'arc),
(stolica Normandii, w której spalono na stosie Joanne D'arc),
OmahaBeach, i kredowe klify w Etretat (na zdjęciu)
Aby w końcu wyruszyć na główny cel wyprawy upragniony Paryż.
Wieża Eiffla?
Oprócz gigantycznych kolejek, nie zrobiła na mnie zbyt wielkiego wrażenia. Gdybyś czasem wpadł na pomysł aby się tam wybrać i zrobić to szybko -nie masz szans. Zarezerwuj sobie przynajmniej jakieś 6 godzin. Jest wysoko,krajobraz spoko ale co po za tym? Według mnie o wiele lepszy widok jest w nocy z Łuku Triumfalnego i wzgórza Montmartre. Obiekt dosyć bardzo przereklamowany. Po wjechaniu na samą górę czułam się jakbym jadła odgrzewane kotlety choć jestem wegetarianką i nie wiem jak smakują ale chyba nie fajnie. Jako atrakcja sama w sobie fajna, ale chyba nic więcej. Dobrze prezentuje się gdy zrobi się ciemno i wybije pełna godzina: Żelazna Dama obwiesza się w świecidełka i błyszczy.
"Hi, you are beautiful Frenchwomen, can I take a picture on a souvenir?"
Czyli jak para turystów zmieniła mi narodowość podczas odpoczynku w Ogrodzie Luksemburskim
Wersal i Luwr- to dwa obiekty, które po prostu trzeba zobaczyć. Robią niesamowite wrażenie, nie sposób opisać tego widoku słowami, a gdybym chciała nie wystarczyłoby mi czasu do jutra. Będąc w Paryżu za nic w świecie nie odpuszczajcie sobie wizyty tam. Wenus z milo i Mona Lisa czekają na Ciebie, jeżeli tylko dopchasz się, przez tłum skośnookich.
"Aux Champs-Elysées, aux Champs-Elysées
Au soleil, sous la pluie, à midi ou à minuit
Il y a tout ce que vous voulez aux Champs-Elysées"
Czyli wszystkim znane jako "ooooooo szanze lizeeee" pobrzmiewało w głowie przez cały wyjazd aż w końcu dotarliśmy, nie wiem czemu to miejsce spodobało mi się najbardziej. Gdy w końcu wbiegłam po wszystkich krętych schodach na górę Łuku Triumfalnego i zobaczyłam ten widok, wiedziałam, że chyba wpadłam już na dobre w sidła klimatu tego miasta.
Dzielnica Pigalle i Moulin Rouge też jest ciekawym miesjcem. Jest jedną z najsłynniejszych w świecie dzielnic "czerwonych latarni" zaraz obok Amsterdamskiej. Spacerując tamtą okolicą nie myśl,że kupisz jakąś pamiątkę chyba, że bardzo wyjątkową bo wszystkie sklepy maja świecące niebiesko czerwone szyldy "sexshop" i tym podobne. Jeśli chcesz się pobawić w Marylin Monroe znajdziesz tam kratki wentylacyjne z dmuchającym powietrzem. Wkładasz zwiewną sukienkę i zabawa gwarantowana.Fajna sprawa.
Nie mogliśmy też odpuścić sobie katedry Notre-Dame do której wchodząc z włączoną wyobraźnią możesz poczuć niezły klimat, mostu miłości z tysiącami kłódek, grobu Chopina przy którym nawet spotkaliśmy Polaków, wzgórza Montmartre i dzielnicy łacińskiej oraz rejsu statkiem po Sekwanie!
Po 7 dniach prawie bez snu i z głową pełną wspomnień nadszedł czas powrotu do domu. Paryż bardzo mnie oczarował i już teraz wiem, że wrócę tam jeszcze przynajmniej kilka razy. To marzenie mogłam odhaczyć już na liście i z nową energią zabrać się za realizowanie kolejnych.
A na sam koniec dziękuję tym o to panią za wspaniałe towarzystwo, bez was wyjazd nie byłby tak samo udany!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz