czwartek, 24 kwietnia 2014

i jak tu nie kochać PKP?

Już jutro piątek, a więc kolejna super wyprawa ekskluzywnym PKP. I jak tu się nie cieszyć?

Myślałam, że granice absurdu po 3 latach podróżowania już dawno poznałam, lecz jednak się chyba myliłam. Jak zwykle co piątek otwieram szafę i wrzucam wszystko po kolei na oślep do walizki, bo niestety nigdy mimo szczerych chęci nie nauczę się zabierać tylko najpotrzebniejszych rzeczy. I gdy patrze jak moje koleżanki mieszczą się w malutkich walizkach myślę : JAK? Przecież to niemożliwe. Ale skoro ja chcę zabrać na trzy dni: 10 koszulek, 8 par spodni ,buty do biegania, kurtkę, płaszcz, baletki, trampki, szpilki,sukienkę, 3 książki, dwie kosmetyczki, aparat,laptopa i Bóg wie co jeszcze mi przyjdzie do głowy to zagadka się rozwiązuje.Ale przecież ja wszystkiego "potrzebuję" i na pewno będę"używać". I tak również było pewnego słonecznego ranka jakieś dwa tygodnie temu. Gdy udało mi się w końcu dopiąć tą przeogromną walizę wyruszyłam na przystanek aby dostać się do naszego pięknego chlebaka( czytaj dworzec. )

mogło być gorzej.
Gdy wystałam już swoje w kolejce,z biletem w ręce( w torebce zawsze gubię) maszeruje schodami do góry widzę, że pociąg już podstawiony myślę: super. Lecz gdy jednak widzę, że nie ma już kompletnie nawet gdzie palca wsadzić rzucam najpopularniejszym polskim słowem pod nosem. Studenci ze słoikami wracają do domu.Nie mam czasu czekać na następny, więc postanawiam razem z moją współtowarzyszką drogi - walizką ważącą więcej niż ja wcisnąć się tam. Po minach ludzi można było stwierdzić: ale jak?! Niestety. Gdy udało mi się już wepchnąć co graniczyło z cudem pomyślałam, teraz serio już nikt nie wejdzie. Myliłam się.Do odjazdu zostało pół godziny a ja już nie miałam czym oddychać.
W międzyczasie zdążyło upchnąć się jak moje ubrania w walizce jeszcze paru ludzi:

1. Pan z grubym brzuchem i czterema Harnasiami, które postanowił wypić.
2. Para, która postanowiła nas wszystkich niewiernych nawrócić, głośno czytając biblię,
3. Przedstawiciel subkultury : "masz jakiś problem?'' z oczywiście grającą muzyką z telefonu bez słuchawek,
4. Starsza pani z wkrętą " jaka ta młodzież niewychowana",
5. Superblondi z pieskiem i różowym telefonem, która o mało nie wydrapała wszystkim oczu tipsami,
6. Pan konduktor postanowił sprawdzić bilety... przepychając się przez całą wesołą gromadkę...

(nie mam żadnych uprzedzeń, wszystkie osoby opisane z pełną ironią)

No to jak ? Damy radę? Gdy nie fakt,że mój nos płaszczy się już prawie na szybie byłoby już wszystko w porządku, lecz nagle z głośników leci: " pociąg ze stacji X do stacji Y zostanie opóźniony o 30 minut..." Bawimy się! Gdy w końcu ruszyliśmy moim największym marzeniem było zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, aż ktoś wpadł na pomysł aby otworzyć drzwi od toalety. Ta podróż nie mogła skończyć się lepiej!


I JAK TU NIE KOCHAĆ PKP?







Brak komentarzy: